REKLAMA

Niezwykle przydatny skracacz chce zarabiać

08.10.2010 08.00
Niezwykle przydatny skracacz chce zarabiać
REKLAMA
REKLAMA

Skracacze linków internetowych to niesamowicie ciekawy fenomen. Kto by pomyślał zaladwie kilkanaście miesięcy temu, że będzie globalne zapotrzebowanie na usługi? skracania adresów internetowych. Czego jednak internet nie lubi najbardziej, to pustka, więc wraz z wystrzałem popularności serwisów miniblogowych oraz społecznościowych zapotrzebowanie na skracacze adresów nagle okazało się wielkie. Okazuje się, że i na tym da się zarobić.

Bit.ly to największy serwis skracający adresy internetowe na świecie. Myliłby się jednak ten, kto by pomyślał, że serwis oferuje coś banalnego – za skracaniem linków kryje się bowiem całkiem przyjemne dla wydawców treści internetowych narzędzie oferujące zaawansowaną analitykę w czasie rzeczywistym. Szczególnie w dobie malejącego znaczenia kanału RSS, serwisy takie jak Bit.ly ułatwiają nie tylko dotarcie do czytelnika, ale również kontrolę tego, jak własne linki zachowują się w sieci. Mówiąc dosadnie – zanim Google Analytics wyrzuci ci pierwsze wyniki powodzenia lub niepowodzenia twojej treści, z Bit.ly będziesz mógł skutecznie korygować ewentualne niedobory i błędy (jak np. mój wczorajszy z pomyłką: LG zamiast Logitech).

Bit.ly oferuje kilka możliwości korzystania z serwisu. Ja zdecydowałem się na serwis Pro, który jest na razie w darmowej fazie beta. Jeśli serwis dalej będzie rozwijał się w tym tempie co dotychczas, z dnia na dzień dodając niezwykle istotne nowe funkcjonalności, jestem w stanie przemyśleć płacenie za używanie usługi po tym jak wyjdzie z fazy beta.

Najwygodniej jest dodać sobie specjalny skrypt obok folderów z zakładkami internetowymi na pasku zakładek w przeglądarce Chrome. Dzięki niemu, w każdej chwili będziemy mieli dostęp do sidebaru serwisu Bit.ly, skąd będziemy mogli zarządzać naszymi linkami. Już stamtąd będziemy mieli dostęp do podstawowych statystyk, jak na przykład liczba wcześniejszych kliknięć w link plus tweety i retweety w serwisie Twitter.

Najciekawiej jest jednak w panelu użytkownika serwisu, gdzie na żywo możemy obserwować klikalność w generowane przez nas krótkie linki bit.ly.

Każdy link niesie ze sobą szereg bardzo przydatnych informacji: liczbę kliknięć, źródła kliknięć, strony odsyłające, lokalizację klikających użytkowników, oraz podsumowanie konwersacyjne: liczba tweetów, liczba like’ów oraz dzielenie sie linkiem w serwisie Facebook, komentarzy na docelowej stronie.

Bit.ly generuje aktualnie prawie 200 milionów kliknięć dziennie, a łączna liczba dotychczasowych kliknięć w skrócone przez serwis linki wynosi już ponad 40,5 miliarda. Według statystyk Doubleclick, strona Bit.ly jest 69 największą stroną świata. Serwis umożliwia odpłatną personalizację linków poprzez zastąpienie domeny bit.ly własną skróconą domeną. Do największych klientów firmy należą koncerny medialne i technologiczne, w tym: Amazon (amzn.to), Microsoft (on-msn.com), Yahoo (yhoo.it), New York Times (nyti.ms), Pepsi (pep.si), Foursquare (4sq.com), BBC (bbc.in), czy CNN (on.cnn.com).

Wczoraj właściciele serwisu Bit.ly poinformowali o kolejnej rundzie finansowania przedsięwzięcia – 10 milionów dolarów zdecydował się zapłacić RRE Ventures oraz prywatna grupa inwestorów. Pieniądze mają być użyte na rozwój nowych funkcjonalności serwisu, szczególnie tak atrakcyjnej dla wydawców treści internetowych części analitycznej. To jedyna opcja na przetrwanie serwisu w długoterminowym wymiarze. Bit.ly doczekał się bowiem wielu naśladowców, włącznie z największymi – w czerwcu Twitter zaprezentował własny system skracania linków t.co, a zaledwie kilka dni temu Google udostępnił goo.gl. Żadna z konkurencyjnych opcji nie oferuje jednak chociażby w połowie tak zaawansowanych narzędzi analitycznych jak Bit.ly.

Z kolejnymi udogodnieniami dla wydawców internetowych, serwis Bit.ly może również stać się łakomym kąskiem dla gigantów, chociażby Google’a, o którym od miesięcy mówi się, że pracuje nad gruntownymi zmianami w usłudze Analytics, które obejmą analizy w czasie rzeczywistym.

W moim przypadku połączenie analityki Bit.ly w czasie rzeczywistym z podsumowaniami Google Analytics sprawdza się najlepiej. Nie sądzę, abym był w tej mierze zbytnio odosobniony.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA