REKLAMA

Macworld bez Apple'a - jak wyglądał?

15.02.2010 11.30
Macworld bez Apple’a – jak wyglądał?
REKLAMA
REKLAMA

Pierwsza w historii konferencja Macworld bez Apple’a dobiegła końca. Czytając relacje medialne z imprezy można dojść do wniosku, że organizatorzy – IDG – bardzo się starali, aby było na tyle atrakcji by nikt nie pomyślał, że Macworld bez Apple’a sobie nie poradzi. I chyba rzeczywiście sobie poradzi.

Z biznesowego punktu widzenia Macworld stracił sporo – było o ponad 60% 37,5% mniej wystawców (w zeszłym roku 400, w tym 250) i nie było dużych graczy, tj. Adobe Systems, Canon, Nokia czy Electronic Arts, które dotychczas się na Macworld wystawiały. Targowe stoiska były zdecydowanie mniej wystawne, bo większość stanowili mali deweloperzy oprogramowania na platformę iPhone OS, którym wystarczał jeden stolik. Nie wiadomo jakim powodzeniem Macworld bez Apple’a cieszyło się wśród widzów, gdyż IDG nie podało „Wall Street Journal” szczegółowych informacji, podając jedynie liczbę 30 tys. wcześniej zarejestrowanych.

Przy nieobecności Apple’a organizatorzy zainwestowali w celebrytów Makowego światka i to był chyba pomysł w dziesiątkę, gdyż takie postaci jak David Pogue, czy John Gruber były gwarantem tego, że Macworld trafi na czołówki nie tylko źródeł opisujących „jabłkowy fenomen”. Jednak obok gwiazd skupiono się raczej na bardziej intymnych, wewnętrznych panelach i prezentacjach. Nie trudno się domyśleć, że najwięcej rozmów, spekulacji i deklaracji dotyczyło najnowszego super-gadżetu Apple’a – iPada.

Otwierające keynote dostał właśnie dziennikarz „New York Times”, David Pogue, choć w jego przypadku słowo „dziennikarz” jest raczej umowne. Pogue to bowiem także autor słynnych poradników Makowych oraz kompozytor/śpiewak/komik w jednej postaci. Podczas swojego wystąpienia Pogue i śpiewał, i naśladował (Ballmera, Jobsa), i bawił się w parodię słynnego programu stacji NBC – „Late Night with Conan O’Brien” zastępując O’Briena własną osobą.

Punktem kulminacyjnym Macworld 2010 był jednak występ najbardziej aktualnie rozchwytywanego blogera, autora Daring Fireball – Johna Grubera (osobiście kompletnie nie podzielam zachwytów nad Gruberem; dla mnie zdecydowanym numerem jeden jest Philip Elmer-DeWitt). Gruber nakreślił 10 najważniejszych kwestii-problemów, przed którymi stoi aktualnie Apple. Po całość wywodu Grubera odsyłam do? Elmera-DeWitta; ja skupię się na trzech najciekawszych kwestiach, które autor Daring Fireball raczył zauważyć:

1. Największym sukcesem Steve’a Jobsa nie jest Mac, iPod, iPhone, czy iPad, lecz? samo Apple. Złą rzeczą jest to, że Apple jest firmą wybitnie skoncentrowaną na jednym niezastąpionym liderze, dobrą natomiast jest to, że Jobs przygotowuje Apple do funkcjonowania na wzór innej jego firmy Pixar, która radzi sobie doskonale bez charyzmatycznego lidera.

2. Przyszłością komputerów jest? iPad, bo jeśli siedzisz na kanapie i potrzebujesz komputera, to sięgniesz nie po MacBooka Pro, lecz właśnie po tablet Apple’a. W ten sposób może się okazać, że iPad będzie sygnalizował kanibalizację sprzedaży komputerów w ofercie Apple’a, a docelowo doprowadzić do śmierci linii Mac.

3. Polityka jaką Apple stosuje wobec AppStore może okazać się zabójcza, szczególnie w obliczu 150 tys. aplikacji znajdujących się w programie. Może Apple powinno spojrzeć cieplejszym okiem na to, jak Google rozwija swój Android Market.

Można powiedzieć, że pierwsze Macworld bez Apple’a okazało się sukcesem. Konferencje przedarła się do mainstreamowych mediów, a Apple’owy światek się nie odwrócił (czego się obawiano). Ale tak jak w przypadku muzyków, to dopiero druga płyta w dorobku decyduje o prawdziwym wymiarze artyzmu, tak i drugie Macworld bez Apple’a da odpowiedź na to, czy to wydarzenie utrzyma swoją pozycję w kalendarzu.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA